Dzień dobry wszystkim czytelnikom. Za mną średniej jakości noc, jeszcze do 2 było wszystko ok, później obudziłam się po 2 myśląc, że jest 6, jak zobaczyłam godzinę pomyślałam, że mnie powaliło i położyłam się ponownie, później znów się obudziłam, tym razem między 4-5 i nawet się zastanawiałam, czy nie wstać- porysować, ale sobie myślę, że posiedzę godzinę, zaczną mnie piec oczy i będę na siłę kładła się na kanapie. Kolejny raz obudziłam się o 6 i już miałam serio wstać, ale przytuliłam się do psów i myślę sobie- jeszcze minutka i udało mi się zasnąć do 7.
Suma summarum spałam odpowiednią ilość czasu bo od 23-7, ale te pobudki strasznie mnie męczą, a ostatnio co noc tak sypiam :/. Nie chcę brać nic więcej oprócz neuroleptyków, bo albo mam leki, przez które rośnie waga, a tego absolutnie nie chcę, albo zostają bardzo uzależniające benzodiazepiny, na co się nie godzę, bo nie chcę być uzależniona od leków, jeszcze nie jestem na leczeniu paliatywnym. Czasami mam dni bezsenności, czasami mam taki tydzień, że się budzę w nocy, a po tygodniu przechodzi, myślę, że jak się przeprowadzimy i rozpakujemy i będę wiedziała, że to koniec zawirowań powinnam lepiej sypiać.

Wstałam o tej 7, Tomek jeszcze spał, to dałam mu pospać jeszcze godzinkę, my z psami wstaliśmy, one dostały śniadanie, ja kawę i postanowiłam trochę porysować, trochę rozszerzyć swój styl. Ciekawa jestem jaki styl Wam się podoba, fajnie jakbyście wyrazili swoje zdanie.

Teraz siedzimy ja już kawę wypiłam, nawet wzięłam leki, bo miałam 38.4 stopnia i będziemy się szykować do Leroy Merlin po skrzynki na kwiaty- te, które mieliśmy w domu daliśmy mojej mamie, bratu i koledze. Musimy jeszcze kupić elementy na płotek do ogródka w Poznaniu, żeby burki nie wyszły poza jego obszar. To będzie pierwsza rzecz, jaką zrobi Tomek w nowym mieszkaniu, bo wychodzenie na smyczy 4-5 razy dziennie z 3 psami jeszcze w pojedynkę to byłaby udręka. Później jeszcze sklep spożywczy, żeby kupić tyle o ile, bo musimy wyjeść lodówkę do poniedziałku i do domu na kolejne pakowanie.
Dziś salon i podpiwniczenie, powoli zaczyna wszystkiego brakować i worków i kartonów, ja jestem przerażona ilością rzeczy, które bierzemy, że wpakujemy ten stos worów i kartonów do mieszkania i już człowiek się nie ruszy...nooo mam takie obawy....
Napiszę wieczorem jak potoczyła się reszta dnia :)
Hej ja już siedzę sobie wieczorem i jestem zmuszona do oglądanie "Obcego"- dramat, głupie to jak stołowa noga. Tak poza tym zrobiliśmy co mieliśmy dziś zrobić, w Leroy byliśmy, siatka i pręty kupione. Później wróciliśmy do domu, ja dostałam wyższej temperatury, musiałam nafaszerować się lekami, żeby coś mi przeszło, bo nic bym nie zrobiła. A tak udało nam się spakować w całości, zostały jeszcze jedynie drobiazgi, których używamy.
Tak to wygląda:

Trochę tego jest, ale jakoś mnie nie przeraziło. Najgorzej będzie to wszystko wnieść do mieszkanka i człowiek palcem nie ruszy, bo wszystko będzie zawalone. Tego się najbardziej boję. Ale zobaczymy do wtorku i się przekonamy. Zostały 3 dni, w niedzielę jedziemy do Teściów pożegnać się, więc niedziela powiedzmy zaplanowana, jutro chcę trochę poprzekładać rzeczy w domu, żeby nie było aż tak pusto bez kwiatków, cholera wie jeszcze jak będę się czuła i ile będę w stanie zrobić. Zostaje nam zatem poniedziałek na dopakowanie się, około 18stej podjeżdża auto do przeprowadzek i będą wszystko pakować. We wtorek koło 6 wyjeżdżamy. Pewnie będę niewyspana, bo przez te całe przenosiny kiepsko sypiam- jak Wam już pisałam. Dodatkowo między czasie trochę sobie rysowałam i w sumie teraz też będę rysować, odpręża mnie to i uspokaja. Na wieczór

Na koniec oczywiście podsumowanie dnia w kalendarzu:

Miłej, spokojnej nocy, do jutra :).
Dodaj komentarz
Komentarze