Hej wszystkim, wczoraj nie pisałam, były walentynki, których z mężem nie obchodzimy :D, mu w ogóle mamy problem ze świętami, bo nie pamiętamy o rocznicy związku, zaręczyn, narazie pamiętaliśmy o pierwszej rocznicy ślubu, zobaczymy jak nam to wyjdzie w tym roku :D. Co wczoraj, byliśmy jeszcze w Ikei po wieszaki, bo nam brakło, pojemniki, bo ja lubię mieć w nich wszystko poukładane i na przykład w szafce nie grzebie w pojedynczych rzeczach, tylko wysuwam pojemnik i łatwiej mi wszystko znaleźć. A tym bardziej w małym mieszkaniu trzeba utrzymywać porządek. Później wróciliśmy, mnie nogi bolały- nie z chodzenia, ale reumatycznim i z gorączki i poszłam się zdrzemnąć, Tomek nie wiem co robił. Psy skutecznie nie dawały mi usnąć, szczekając ciągle na ludzi chodzących po chodniku. To dla nich mega atrakcja mieszkać koło chodnika, można drzeć japę :D
Koło 18stej pomyślałam, że fajnie byłoby się przejechać i pojechaliśmy na moją starą dzielnicę, tak ooo się pokazać :D A już w domu robiłam porządek w szafkach, bo kupiłam w Ikei pojemniki i dodatkowo segregowałam ubrania, chciałam, żeby powieszenie ich w szafie miało jakiś sens, ale nie da się tak zrobić :/. Później już tylko leki, serial ( oglądamy na Netflix Reniferka). Muszę się tu przyzwyczaić żeby codziennie pisać bloga, bo jeszcze się organizujemy w życiu codziennym i nie zawsze mam czas, jeszcze właśnie nie opanowałam czasu tutaj, niby miasto mniejsze, aut mniej, a jakoś dłużej nam schodzi...
Aaaa co jeszcze załatwiłam, dzwoniłam do urzędu miast do działu komunalnego jak zarejestrować psy w nowym miejscu zamieszkania i bardzo miła Pani powiedziała mi , żebym napisała w mailu wniosek o wpisanie psów do poznańskiego safe animal. Tak, że psy już są zapisane pod nowym adresem, w Save Animal ogólnej bazie też mają zmieniony adres i dodatkowo kupiliśmy im obróżki ( pastelowo różowe- mąż wybierał) z adresówkami z numerem czip i numerami telefonów. Czyli psy są zabezpieczone, pal licho z nami :D

Leo nie wygląda tu na zachwyconego, ale on nie lubi jak się mu zdjęcia robi, nie chce stać przez sekundę w jakiejś pozycji :D
Sobota
Dziś natomiast jest już sobota, nie mogę jakoś ogarnąć, że jutro sklepy będą zamknięte i trzeba sobie jakoś zagospodarować czas. Narazie pijemy kawkę, później chcę pojechać na jakieś większe zakupy do Auchan i do Action, bo jeszcze brakuje mi pojemników. Dziś będziemy sprzątać w domu... hahah po mieszkaniu na 170m2 posprzątanie takiej malizny zajmie nam hmmmm do godziny... :D. Później wezmę się za porządek w dokumentach, bo tam jeszcze jest bałagan i w sumie nie wiem co mam. Dziś może zamówimy naleśniki w Gramofonie, byliśmy tam raz i bardzo nam smakowało, a że jest to zaraz koło rynku nie chce mi się jechać, bo jakoś zimno dziś i dodatkowo nieładna pogoda.
Dam znać wieczorem jak minął nam dzień :) Życzę wszystkim udanego spokojnego dnia :)

Dzień kończy się świeczkami... a w ciągu dnia hmmmm.... byliśmy w Auchan kupiłam sobie śliczne talerzyki do dekoracji tego mieszkania, normalnie się w nich zakochałam:

Ten zielony jest w rzeczywistości miętowy, tylko na zdjęciu wyszedł brudno zielony. Zrobiliśmy zakupy jedzeniowe, później powędrowaliśmy do Maxi Zoo, bo kupiliśmy chłopakom te obróżki i na Javiera jest taka na styk i chciałam mu większą kupić, ale nic nie było, a taka, która mi się podobała kosztowała 95 pln- no bez przesady, jeszcze nie zgłupiałam aż tak bardzo. Na koniec poszliśmy do Action kupić pojemniki, bo na małej przestrzeni ze sporą ilością szafek i półek, dobrze mieć wszystko posegregowane w koszyczkach i nie robi się bałagan.
Wróciliśmy do domu, ja jak zwykle drzemka już mi się tak organizm przyzwyczaił, że sam domaga się drzemki. Później wzięłam się za sprzątanie, Tomek zmienił pościel, a ja podjęłam się posprzątania ogromu m2, czyli niewiele ponad 40m2 :D. Zajęło mi to z godzinę, z jakąś segregacją przelewaniem szamponu i odżywki do dozowników, bo nie lubię jak pod prysznicem w widocznym miejscu stoją różnorakie butelki w każdym kolorze, dlatego zostawiam tylko białe pojemniki i resztę przelewam. Stefan- czyli nasz robót sprzątający odkurzył i umył podłogę, nie wiem czy pisałam, ale on sobie wymienia wodę co 8m2 więc nie rozmazuje brudu na podłodze. Tak że wszystko zajęło godzinę. Później stwierdziłam, że przejedziemy się na południe miasta, żeby zobaczyć co tam jest i poznać trochę miasto, bo całą północ znam, natomiast południe miasta jest dla mnie obce, a poza tym Tomek też musi się nauczyć topografii miasta. Przyjechaliśmy się co zajęło nam pewnie niecałą godzinę, ja później trochę odpoczęłam i wzięłam się za układanie pudełek, przy okazji zrobiłam sprzątanie w dokumentach, ułożyłam je do rynienek. A teraz przebrałam się w piżamkę i usiedliśmy na kanapie. Tak wyglądał cały mój dzień
Życzę wszystkim spokojnego lub imprezowego wieczoru, w zależności od nastawienia :).
Przesyłam kartki z kalendarza, te w które dni nie pisałam bloga też, już całkowicie się zadomowiłam, wszystko ładnie i logicznie ułożyłam, ja mam dużo wspólnego z Moniką z Przyjaciół :D tak, przyznaję się do tego, ale wracając do sedna sprawy zadomowiłam się, fantastycznie się tu czuję i będę już chciała wrócić do codziennego pisania bloga, mam nadzieje że zaglądacie tu czasami :) Buźka :*


Dodaj komentarz
Komentarze
Według mnie niewielkie zmiany w rutynie potrafią dodać życiu autentyczności, nawet jeśli nie wszystko układa się idealnie. Z mojej perspektywy, to właśnie te drobne działania budują naszą równowagę. Czy zastanawia Cię, jak te małe nawyki kształtują codzienność?